Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z okien na drugiem piętrze, gdzie, w ładnych klatkach, znajdowała się mnogość rozmaitych ptaków. Fabrycy z przyjemnością słuchał ich świegotu, patrząc jak pozdrawiają ostatni promyk słońca, gdy stróże więzienni krzątali się koło swej ofiary. To okno ptaszkami znajdowało się nie dalej niż dwadzieścia pięć stóp od jego okna, a o pięć lub sześć stóp niżej, tak iż wzrokiem obejmował z góry ptaszki.
Tego dnia był księżyc; w chwili gdy Fabrycy wchodził do więzienia, miesiąc wznosił się majestatycznie na widnokręgu po prawej, ponad łańcuch Alp, ku Trewizie. Było dopiero wpół do dziesiątej; na przeciwległym skraju widnokręgu, na zachodzie, pomarańczowy zmierzch rysował kontury Monte-Viso i innych szczytów Alp, wznoszących się od Nicei ku Mont-Cenis i Turynowi. Fabrycy nie myślał o swem nieszczęściu; był wzruszony i zachwycony tym widokiem. Więc w tym czarownym świecie żyje Klelja Conti! dusza jej, poważna i skłonna do zadumy, bardziej niż czyjakolwiek musi sycić się tym widokiem; jest się tu niby w pustkowiu górskiem o sto mil od Parmy. Dopiero po dwóch godzinach, które spędził w oknie, podziwiając ten widnokrąg przemawiający mu do duszy i raz po raz zatrzymując wzrok na pałacyku gubernatora, Fabrycy wykrzyknął nagle: Czyż to doprawdy jest więzienie? czy tego się tak obawiałem? Zamiast spostrzegać na każdym kroku powód do rozpaczy, bohater nasz upajał się słodyczą więzienia.
Naraz, straszliwy łoskot przywołał go do rzeczywistości: izdebka Fabrycego, dość podobna do klatki a zwłaszcza bardzo akustyczna, wstrząsnęła się; szczekanie psa i przenikliwe piski spływały się w najstraszliwszy hałas. Cóż to! Miałżebym tak prędko się wymknąć? pomyślał Fabrycy. W chwilę później śmiał się tak, jak może nikt nie śmiał się w więzieniu. Na rozkaz generała, pomieszczono tam wraz z dozorcą złego angielskiego psa, przełożonego niejako nad strażą, który miał spędzać całą noc w przestrzeni tak przemyślnie stworzonej dokoła klatki Fabrycego. Pies i do-