Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiejskimi kanonikami, utrzymującymi, że arcybiskup naruszył ich przywileje. Fabrycy poddawał się temu wszystkiemu z obojętnością człowieka, który ma inne myśli w głowie. Byłoby o wiele lepiej dla mnie, myślał, zostać pustelnikiem; mniejbym cierpiał w skałach w Velleja.
Zaszedł do ciotki; ściskając ją, nie mógł zdławić łez. Wydał się jej tak zmieniony, oczy jego, powiększone nadmiernem wychudzeniem, wysadzone były na wierzch, on sam miał minę tak wynędzniałą i nieszczęśliwą w czarnem, wyszarzanem ubraniu prostego księdza, iż, przy tem spotkaniu, księżna także nie mogła wstrzymać łez. Ale w chwilę potem, kiedy sobie uświadomiła, że przyczyną całej tej zmiany jest małżeństwo Klelji, porwał ją gniew niemal równie gwałtowny co arcybiskupa, mimo że umiejętniej powściągany. Miała to okrucieństwo, iż obszernie rozwiodła się nad malowniczemi szczegółami, dającemi odrębne piętno zabawom wyprawionym przez margrabiego Crescenzi. Fabrycy nie odpowiadał nic; oczy jego przymknęły się konwulsyjnym ruhcem, stał się, o ile możliwe, jeszcze bledszy. W chwilach gwałtownego bólu, bladość jego przybierała odcień zielonkawy.
Nadszedł hrabia Mosca; to co ujrzał, a co mu się zdawało nieprawdopodobne, wyleczyło go zupełnie z zazdrości, jakiej nigdy Fabrycy nie przestał w nim budzić. Wytrawny ten człowiek użył najdelikatniejszych sposobów, aby obudzić w Fabrycym nieco zainteresowania dla spraw tego świata. Hrabia miał dlań zawsze wiele szacunku i sporo przyjaźni; przyjaźń ta, odkąd jej nie paraliżowała zazdrość, stała się niemal że oddaniem. Drogo nabył swoje splendory, powiadał sobie hrabia, przechodząc jego nieszczęścia. Pod pozorem że chce mu pokazać obraz Parmezana, który książę przysłał pani Sanseverina, hrabia wziął Fabrycego na bok.
— Słuchaj, chłopcze, mówmy jak mężczyźni: czy mogę ci być w czem pomocny? Nie lękaj się niedyskretnych pytań z mej strony; ale ostatecznie, może potrzebujesz pieniędzy, może moje wpły-