Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siego, hrabia okazał się wielce filozoficznym. Fabio Conti i Rassi udali się w podróż do Piemontu.
W kwestji procesu Fabrycego zaszła osobliwa trudność: sędziowie chcieli go uwolnić przez aklamację i to od pierwszego posiedzenia. Hrabia musiał użyć groźby, aby przeciągnąć proces do tygodnia i aby sędziowie zadali sobie trud przesłuchania świadków. Ci ludzie są zawsze jednacy, powiadał sobie.
Nazajutrz po uwolnieniu, Fabrycy del Dongo objął wreszcie stanowisko wielkiego wikarjusza przy zacnym arcybiskupie Landriani. Tegoż dnia, książę podpisał depesze, aby uzyskać mianowanie Fabrycego koadjutorem z prawem następstwa. Istotnie, w niespełna dwa miesiące, objął to stanowisko.
Wszyscy winszowali księżnej powagi jej siostrzeńca; była to poprostu rozpacz. Nazajutrz po jego uwolnieniu, połączonem z dymisją i wygnaniem Fabia Conti, Klelja schroniła się do hrabiny Cantarini, swej ciotki, kobiety bogatej, starej i wyłącznie zajętej swem zdrowiem. Klelja mogłaby widywać Fabrycego; ale ktoś, ktoby znał jej dawniejsze uczucia i ktoby ją widział teraz, mógłby mniemać, że, wraz z niebezpieczeństwem kochanka, i miłość jej pierzchła. Fabrycy nietylko przechodził, najczęściej jak tylko mógł, pod pałacem Cantarini, ale udało mu się wynająć mieszkanko naprzeciw okien pierwszego piętra. Pewnego razu, Klelja, wyjrzawszy nieopatrznie oknem na procesję, cofnęła się natychmiast jakby rażona gromem; ujrzała Fabrycego, odzianego czarno, ale na sposób biednego robotnika, jak patrzał na nią z tej nory przez okienko o szybach z naoliwionego papieru, jak niegdyś w wieży Farnese. Fabrycy rad byłby wierzyć, że Klelja unika go wskutek niełaski ojca, którą głos publiczny przypisywał księżnej; ale nadto dobrze znał inne przyczyny jej oddalenia, i nic nie mogło rozproszyć jego melancholji.
Nie wzruszyło go ani uniewinnienie, ani wysokie stanowisko, pierwsze jakie miał zajmować w życiu, ani pozycja w świecie, ani wreszcie nadskakiwania całego kleru i pobożnych owieczek. Śliczny