Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczęścia i dziecinnej radości z widoku Fabrycego po powrocie z Neapolu! Gdybym była rzekła słowo, byłoby po wszystkiem; zajęty mną, nie byłby może pomyślał o Klelji; ale dziwną odrazą przejmowało mię to słowo. Teraz ona zwyciężyła. Cóż prostszego? Ma dwadzieścia lat; a ja, zmieniona, chora, mam dwa razy tyle!... Trzeba umrzeć, trzeba skończyć! Kobieta czterdziestoletnia liczy się jedynie dla mężczyzny, który ją kochał za jej młodości! Obecnie znajdę już tylko zadowolenia próżności; czy warto dlatego żyć? Racja więcej aby jechać do Parmy i bawić się. Gdyby rzeczy obróciły się źle, uśmierconoby mnie. Więc cóż? gdzie tu nieszczęście? Miałabym wspaniałą śmierć; nimbym umarła — ale dopiero wówczas — powiedziałabym Fabrycemu: „Niewdzięczny! to dla ciebie!...“ Tak, jedynie w Parmie mogę znaleźć wypełnienie tej resztki życia jaka mi została: będę się bawiła w wielką damę. Cóż za szczęście, gdybym mogła teraz znaleźć przyjemność we wszystkich honorach, które niegdyś stanowiły udrękę tej Raversi! Wówczas, aby dojrzeć swoje szczęście, musiałam patrzeć w oczy zawiści... Moja próżność ma jedną ucieczkę: z wyjątkiem może hrabiego, nikt nie zgadnie, co położyło kres życiu mego serca... Będę kochała Fabrycego, będę pracowała dla jego losu; ale nie trzeba aby zerwał małżeństwo Crescenziego i aby się z nią ożenił... Nie, nie to!
W czasie tego smutnego monologu, księżna usłyszała w domu zgiełk.
— Ślicznie! powiedziała sobie, przychodzą mnie uwięzić; Ferrante dał się ująć i wygadał. Więc dobrze, tem lepiej! będę miała zajęcie, będę walczyła o swoją głowę. Ale primo, nie trzeba się dać wziąć.
Księżna, nawpół ubrana, wpadła w ogród: już miała przebyć niski mur i uciec w pole, kiedy ujrzała, że ktoś wchodzi do pokoju. Poznała Brunona, zaufanego człowieka hrabiego; był sam z jej pokojówką. Podeszła pod balkon. Człowiek ten opowiadał coś garderobianej o ranach które otrzymał. Księżna wróciła. Bruno rzu-