Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No, tak, ten w mundurze bez żadnych haftów. Jakżeś go mógł nie widzieć? odparł kamrat przyjaźnie. Fabrycy miał wielką ochotę puścić się za eskortą cesarza i wmieszać się w nią. Cóż za szczęście jechać w trop tego bohatera, walczyć tuż za nim! Wszak nato przybył do Francji. Mam prawo to uczynić, myślał; ostatecznie, o służbie którą pełnię, rozstrzygnęła jedynie wola mego konia, który puścił się galopa za tymi generałami.
Jeżeli namyślił się zostać, skłoniło go do tego życzliwe obejście nowych kamratów; zaczynał się uważać za serdecznego druha tych żołnierzy, z którymi galopował od kilku godzin. Roił sobie, że łączy ich szlachetna przyjaźń bohaterów Tassa i Arjosta. Gdyby się przyłączył do eskorty cesarza, musiałby na nowo zawierać znajomość, możeby się nań krzywiono; tamci byli dragoni, a on miał mundur huzarski, jak cała eskorta marszałka. Sposób, w jaki nań patrzyli teraz, napełniał go szczęściem; zrobiłby wszystko dla swoich kolegów; dusza jego, myśl, bujały w obłokach. Wszystko przybrało dlań odmienną fizjognomię, odkąd się czuł między przyjaciółmi; umierał z ochoty zadawania im pytań. Ale jestem trochę pijany, myślał; nie napominajmy rad mojej dozorczyni. Wyjeżdżając z wąwozu, zauważył, że na czele eskorty niema już marszałka Neya; generał, za którym jechali obecnie, był wysoki, szczupły, o suchej i groźnej twarzy.
Generałem tym był nie kto inny, niż hrabia d’A..., ów porucznik Robert z 15 maja r. 1796. Jakiemż szczęściem byłoby dlań ujrzeć Fabrycego del Dongo!
Oddawna już Fabrycy nie widział czarnych grudek ziemi bryzgających pod gradem kul. Przybyli za pułk kirasjerów; usłyszał wyraźnie kule uderzające o pancerze, ujrzał jak kilku ludzi pada.
Słońce było już bardzo nisko i miało się ku zachodowi, kiedy eskorta, wynurzając się z wąwozu, wspięła się na zbocze wysokie na kilka stóp, aby wjechać na orne pole. Fabrycy usłyszał tuż obok dziwny chrzęst; obrócił głowę: czterech ludzi padło z końmi; i sam generał upadł, ale podniósł się zbroczony krwią. Fabrycy patrzył