Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Haha! przynosisz nam kropelki, zawołał wachmistrz; poto tak zmykałeś! Dawaj.
Butelka poszła w kolej; ostatni wypiwszy, rzucił ją w górę. Dziękuję, kamracie, krzyknął do Fabrycego. Wszystkie oczy spojrzały nań przyjaźnie. Spojrzenia te zdjęły Fabrycemu stufuntowy ciężar z serca: było to jedno z owych zbyt delikatnych serc, które potrzebują życzliwości. Wreszcie pozyskał sobie kolegów, jest jakiś węzeł między nimi! Fabrycy odetchnął głęboko, poczem swobodnym głosem rzekł do wachmistrza:
— Jeżeli kapitan Teulier zginął, gdzie ja będę mógł odnaleźć siostrę?
Uważał się za młodego Machiawela, że tak gładko powiedział Teulier zamiast Meunier.
— Dowiesz się wieczorem, odparł wachmistrz.
Eskorta ruszyła i skierowała się ku dywizjom piechoty, Fabrycy czuł się zupełnie pijany; wypił za dużo wódki, kiwał się na siodle; przypomniał sobie maksymę, którą wygłaszał stangret jego matki: kiedy się zaprószyło głowę, trzeba patrzeć na uszy konia i robić jak drudzy. Marszałek zatrzymał się dość długo przy kilku korpusach kawalerji, które posłał do ataku; ale przez dobrą godzinę bohater nasz nie miał świadomości tego co się dzieje. Czuł się bardzo zmęczony; gdy koń wypuszczał się galopa, osuwał się na siodło jak kawał ołowiu.
Naraz wachmistrz krzyknął na swoich ludzi:
— Nie widzicie, sk...syny, cesarza! — Natychmiast eskorta wrzasła na całe gardło: Niech żyje cesarz! Można się domyślić, że bohater nasz wypatrywał oczy, ale ujrzał tylko galopujących generałów, również na czele eskorty. Długie włosiane ogony u kasków Aragońskich nie pozwoliły mu rozpoznać twarzy. Tak więc, z powodu tej przeklętej wódki, nie widziałem cesarza na polu bitwy! Myśl ta otrzeźwiła go zupełnie.
Zjechali znów w drogę pełną wody, konie chciały pić.
— Więc to cesarz jechał? spytał sąsiada.