Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rej mieszka ów zbłąkany grzesznik. Powiem ci, bardzo ukochany synu, ale pod tajemnicą spowiedzi, że ten proboszcz zna już, za pośrednictwem żony vetturina, sumę, jaką ów otrzymał od margrabiny Raversi; nie śmiałbym twierdzić, iż margrabina zażądała od niego aby cię spotwarzył, ale rzecz zdaje się prawdopodobna. Pieniądze wręczył mu ów nieszczęsny ksiądz, który pełni mało godne funkcje przy osobie margrabiny, i którego zmuszony byłem po raz drugi zawiesić w funkcjach kapłańskich. Nie będę cię nużył opowiadaniem innych starań, których mogłeś się po mnie spodziewać i które zresztą, wchodzą w zakres moich obowiązków. Pewien kanonik, zbyt zadufany niekiedy we wpływy płynące z jego rodowego majątku, którego, zrządzeniem bożem, został jedynym spadkobiercą, pozwolił sobie oświadczyć u hrabiego Zurla, ministra spraw wewnętrznych, że uważa tę drobnostkę za rzecz przesądzoną na twoją niekorzyść (mówił o zabiciu nieszczęśliwego Gilettiego). Kazałem go wezwać, i wobec moich trzech generalnych wikarjuszów, wobec mego kapelana i dwóch księży, poprosiłem, aby nas, swoich braci, objaśnił, na jakiej podstawie nabrał tego przeświadczenia obciążającego jednego z jego kolegów. Nieszczęśnik wybąkał jakieś błahe argumenty; wszyscy powstali przeciw niemu. Mimo że ja sam ograniczyłem się do paru słów nagany, rozpłakał się i w naszej obecności przyznał się do błędu. Na co przyrzekłem mu tajemnicę w imieniu swojem oraz wszystkich osób obecnych przy tej konferencji, pod warunkiem, że przyłoży się do prostowania fałszywych pojęć, jakie mógł, w ciągu tych dwóch tygodni, wzbudzić swemi odezwaniami.
„Nie będę ci powtarzał, drogi synu, tego co musisz wiedzieć oddawna, to jest, że z trzydziestu czterech chłopów ryjących ziemię (pani Raversi twierdzi, że opłaciłeś ich, aby ci pomagali w zbrodni!) trzydziestu dwóch było zajętych pracą, wówczas kiedy chwyciłeś za nóż, aby bronić własnego życia przeciw człowiekowi, który cię napadł znienacka. Dwaj, którzy nie byli w rowie,