Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nic nie zdradzało urzędnikowi policji, że on jest buntownik Fabrycy del Dongo.
Jak widzimy, bohater nasz miał dostatecznego stracha; miałby go o wiele więcej jeszcze, gdyby znał myśli urzędnika policji. Człowiek ten był w przyjaźni z Gilettim, można ocenić jego zdumienie, kiedy ujrzał paszport przyjaciela w rękach innego. Pierwszym jego odruchem było zaaresztować tego sobowtóra; następnie pomyślał, że Giletti mógł łatwo sprzedać swój paszport temu paniczowi, który widocznie spłatał jakiego brzydkiego figla w Parmie. Jeśli go zaaresztuję, myślał, Giletti będzie skompromitowany; dojdą łatwo, że sprzedał swój paszport; z drugiej strony, co powiedzą moi przełożeni, jeżeli sprawdzą, że ja, przyjaciel Gilettiego, zawizowałem jego paszport będący w posiadaniu innego? Urzędnik wstał, ziewając, i rzekł: Niech pan zaczeka; poczem, przez nałóg poliycyjny, dodał: zachodzi pewna trudność. Fabrycy rzeki sobie w duchu: zajdzie ta trudność, że ja drapnę.
W istocie, urzędnik opuścił biuro zostawiając otwarte drzwi, a paszport wciąż leżał na biurku. Niebezpiecezństwo jest oczywiste, pomyślał Fabrycy; ściągnę swój paszport i przejdę z powrotem zwolna most; żandarmowi, gdyby mnie spytał, powiem, że zapomniałem dać zawizować paszport komisarzowi policji w granicznem miasteczku w Parmie. Fabrycy już miał paszport w ręku, kiedy, ku jego zdumieniu, usłyszał jak urzędniczyna z mosiężną szpilką mówi:
— Daję słowo, już nie mogę, ten upał mnie zabija; pójdę napić się czego. Zajrzyj do biura, skoro wypalisz fajkę, jest tam paszport do zawizowania, jakiś obcy czeka.
Fabrycy, który skradał się ku drzwiom, spotkał się nos w nos z przystojnym młodym człowiekiem, który rzekł nucąc: Dalej, prędko, gdzie ten paszport, niech go uświetnię moim zakrętasem.
— Dokąd szanowny pan się udaje?
— Do Mantui, Wenecji i Ferrary.