Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prowadzało, zdaje mi się, do rozpaczy pana de Tracy. To nie znaczy, aby pan de Lafayette cieszył się niedozwolonemi łaskami jego żony, albo aby pan de Tracy troszczył się w swoim wieku o tego rodzaju nieszczęścia; chodziło poprostu o to, że szczere i nigdy nie udane ani nie przesadzone uwielbienie pani de Tracy dla pana de Lafayette czyniło tegoż zbyt oczywiście pierwszą figurą salonu.
Mimo całej mojej naiwności w 1821 (zawsze żyłem w złudzeniach entuzjazmu i namiętności), odgadłem to sam jeden.
Zrozumiałem także, bez niczyjej wskazówki, że pan de Lafayette to jest poprostu bohater z Plutarcha. Żył z dnia na dzień, bez zbytniego nakładu inteligencji, spełniając, jak Epaminondas, wielki czyn który się nastręczył.
Narazie, mimo swego wieku (urodzony w 1757, jak jego towarzysz gry w piłkę, Karol X), jedynie zajęty miętoszeniem spódniczek jakiej ładnej służącej (vulgo obmacywaniem tejże), i to często, i nie żenując się zbytnio.
Oczekując wielkich czynów, które nie nadarzają się codzień, oraz sposobności obmacywania młodych kobiet, która nastręcza się tylko po północy przy wyjściu, pan de Lafayette ucieleśniał bez zbytniej elegancji komunał Gwardji Narodowej. Ten rząd jest dobry, i tylko ten, który zapewnia obywatelowi bezpieczeństwo na gościńcu, równość przed sędzią i sędziego dostatecznie światłego, rzetelną monetę, znośne drogi, należytą opiekę za granicą. W tem pojęciu, rzecz nie jest zbyt skomplikowana.
Trzeba przyznać, że daleko jest od takiego człowieka do pana de Ségur, Mistrza ceremonji: toteż Francja, a zwłaszcza Paryż, poniosą hańbę u potomności, że nie poznały się na wielkim człowieku.
Dla mnie, przyzwyczajonego do Napoleona i do lorda Byrona — dodam jeszcze lorda Brougham, Montiego, Canowy, Rossiniego — odgadłem natychmiast wielkość pana de Lafayette i wytrwałem przy tem. Widziałem go w dniach lipcowych w podziu-