Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To historyk Wilhelma II czy III (nie pamiętam już którego, kochanka Lichtenauowej, dla której Benjamin Constant się bił...“).
Byłem nawykły od młodych lat zbytnio szanować. Kiedy jakiś człowiek podbił moją wyobraźnię, byłem wobec niego jak ogłupiały: uwielbiałem jego wady.
Ale śmieszność pana de Ségur kierującego Napoleonem była, jak się zdaje, za mocna na moją gallibility.
Zresztą, hrabiego de Ségur, Wielkiego Mistrza ceremonji (w tem wielce różnego od Filipa), można było pytać o wszystkie delikatne procedery, w zakresie kobiety zbliżające się wręcz do heroizmu. Miał powiedzonka wykwintne i urocze, ale nie trzeba było aby wyrastały ponad lilipuci poziom jego pojęć.
Źle robiłem, że nie utrzymywałem stosunków z tym miłym starcem od 1821 do 1830: zdaje mi się, że zgasł prawie równocześnie ze swoją czcigodną żoną. Ale byłem szalony, mój wstręt do nikczemności dochodził obłędu, zamiast żeby się nią bawić jak czynię dziś postępkami obecnego dworu...
Hrabia de Ségur kazał mi powinszować, w 1817, po moim powrocie z Anglji, książki Rzym, Neapol i Florencja, którą kazałem mu przesłać.
W głębi duszy, pod względem moralnym zawsze pogardzałem Paryżem. Aby zdobyć to miasto, trzeba było być, jak pan de Ségur, wielkim Mistrzem.
Pod względem klimatycznym Paryż nigdy mi się nie podobał. Nawet około 1803, miałem do niego wstręt, dla braku gór dokoła. Góry moich stron (Delfinat), świadki namiętnych drgnień mego serca, przez pierwszych szesnaście lat mego życia, zaszczepiły mi pod tym względem bias (po angielsku narów), którego nie mogłem się wyzbyć.
Zacząłem cenić Paryż aż 28 lipca 1830. Jeszcze w dniu Zarządzeń, o jedenastej wieczór, drwiłem sobie u hrabiego Real z odwag Paryżan i z oporu jakiego spodziewano się po nich. Sądzę że