Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

[1]

Nie można dość wychwalać naturalności. Jestto jedyna zalotność, dozwolona w rzeczy tak poważnej jak miłość à la Werter, w której człowiek nie wie dokąd idzie; równocześnie zaś, szczęśliwym dla cnoty przypadkiem, jest to najlepsza taktyka. Bezwiednie, mężczyzna szczerze zakochany mówi rzeczy urocze, mówi językiem którego nie zna.
Biada mężczyźnie bodaj trochę sztucznemu! Nawet gdyby kochał, nawet przy wszystkich darach umysłu, traci trzy czwarte swoich zalet. Niech się da ponieść na chwilę przesadzie, w minutę później przychodzi moment oschłości.
Cała sztuka kochania sprowadza się, jak sądzę, do mówienia ściśle tego, czego dozwala stopień upojenia w danej chwili: to znaczy, innemi słowy, do słuchania swej duszy. Nie sądźcie, aby to było łatwo: człowiek, który naprawdę kocha, kiedy słowa ukochanej przepełniają go szczęściem, nie ma wręcz siły mówić.

Traci w ten sposób to, co byłyby mu zyskały jego słowa[2]; ale lepiej milczeć niż mówić rzeczy zbyt czułe nie w porę; to, co było na miejscu przed dziesięciu sekundami, nie jest na miejscu i razi w danej chwili. Za każdym razem kiedy zapomniałem o tej zasadzie[3] i powiedziałem coś co mi (przyszło na myśl trzy minuty

  1. „Po pierwszej sprzeczce, pani Ivernetta zerwała z biednym Bariac. Bariac był szczerze zakochany, zerwanie to pogrążyło go w rozpaczy; ale przyjaciel jego, Wilhelm Balaon, którego życiorys piszemy, pomógł mu wielce i dokonał tego cudu, iż ułagodził srogą Ivernettę. Zawarto pokój, a zgoda była tak luba, że Bariac przysiągł Balaonowi, iż chwila pierwszych faworów kochanki nie była tak słodka, jak to rozkoszne pojednanie. Opowiadanie to zawróciło głowę Balaonowi, zapragnął poznać tę rozkosz którą opisywał mu jego przyjaciel etc. etc. (Nivernois, Życie trubadurów, t. I. str. 32).
  2. Ten właśnie rodzaj nieśmiałości jest rozstrzygający, i dowodzi namiętnej miłości u inteligentnego człowieka.
  3. Czytelnik przypomina sobie, że, jeżeli autor używa niekiedy słówka ja, to aby wprowadzić pewne urozmaicenie w formę tego studjum. Nie ma bynajmniej zamiaru zajmować czytelników własnemi uczuciami. Stara się udzielić, w sposób najmniej suchy, tego co zauważył u innych.