Największem szczęściem jakie może dać miłość, to pierwszj uścisk dłoni ukochanej kobiety.
W miłostce, przeciwnie, szczęście jest o wiele bardziej realne i więcej nastręcza pola do żarcików.
W miłości namiętnej oddanie się jest nietyle szczytem szczęścia, ile ostatnim krokiem do niego.
Ale jak odmalować szczęście, jeśli nie zostawia wspomnień?
Mortimer wracał drżący z długiej podróży; ubóstwiał Jenny; nie miał od niej odpowiedzi na listy. Przybywszy do Londynu, dosiada konia i jedzie do niej na wieś. Przybywa, zastaje ją w parku; biegnie z bijącem sercem; spotyka ją, ona podaje mu rękę i wita go ze wzruszeniem: widzi, że jest kochany. Kiedy się z nią przechadzał w parku, suknia Jenny zaczepiła się o krzak akacji. Niebawem Mortimer dostąpił szczęścia, ale Jenny zdradziła go. Ja mu dowodzę, że go Jenny nigdy nie kochała, on mi przytacza jako dowód miłości sposób w jaki go przyjęła po powrocie; ale nigdy nie umiał mi podać najmniejszego szczegółu. Drży tylko wyraźnie, ilekroć ujrzy krzak akacji: jestto w istocie jedynie rzeczywiste wspomnienie, które zachował z najszczęśliwszej chwili w życiu[1].
Pewien dzielny i czuły mężczyzna, były kawalerzysta, zwierzył mi dziś wieczór (jechaliśmy barką w burzliwy czas po jeziorze Garda) historję swej miłości, której ja wprawdzie nie powierzę z kolei publiczności, ale z której mam prawo wyciągnąć wniosek, że moment oddania się jest jak owe piękne dni majowe, niebezpieczną epoką najpiękniejszych kwiatów, momentem który może być zgubny i który może zwarzyć w jednej chwili najpiękniejsze nadzieje.
- ↑ Życie Haydna, str. 288.