Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Jeżeli ktoś w świecie może mieć jakąś nadzieję sprowadzenia jej na dobrą drogę, to ja“.
Poczciwy ksiądz czynił wielkie poświęcenie udzielając jej drugiej schadzki; straszliwa myśl kiełkowała mimowoli w jego sercu:
„Z jakąż łatwością ta urocza dziewczyna oddaje się, kiedy rozum ją obłąka! Tak niewiele przywiązuje wagi do tego co jest tak ważne dla wszystkich kobiet robiących, przez rozpustę lub przez chciwość, wszystko to, na co ona pozwala sobie przez lekkość swego dziwnego charakteru. Przy jej otwartości i jej przyjaźni dla mnie, wystarczyłoby mi rzec słówko“.
Wieczorem, myśl ta wydała się tak straszliwa szczerze pobożnemu księdzu Clement, że omal nie wyjechał w tej samej chwili z Paryża. Nie mógł zmrużyć oka całą noc. Nazajutrz rano, niepokój jego wzmógł się.
„Ale może, powiadał sobie, Lamiel skłonna jest wrócić na uczciwą drogę. Jeśli zdołam ją przekonać, czyny jej pójdą rychło za głosem rozumu... Jeśli się oddalę, sposobność przepadnie na zawsze; będę sobie na wieki wyrzucał stratę tak pięknej i, mimo wszystkich zmaz, tak szlachetnej duszy. Głowa ją sprowadziła na manowce, ale serce jest czyste.
W swoim zamęcie, uczciwy młodzieniec poszedł się poradzić księdza Germar, swego spowiednika, który, wzruszony jego cnotą, nie wahał się: kazał mu zostać w Paryżu i podjąć nawrócenie Lamiel.
Lamiel naznaczyła spotkanie w gospodzie w Villejuif, gdzie nagłe zasłabnięcie kazało jej raz szukać schronienia: uderzyła ją uczciwa fizjognomja gospodyni. Ksiądz zastał Lamiel w pokoju na drugiem piętrze; reszta domu była zajęta. Cofnął się ze zdumienia na jej widok: pospolity kapelusz który kupiła w wilję pokryty był gęstym czarnym wualem; kiedy Lamiel go podniosła, ksiądz ujrzał dziwną twarz. Lamiel, która zaczynała czytać w sercach, odgadła przyczynę, dla której wczoraj ksiądz wahał się z przyjęciem drugiego spotkania i zeszpeciła się zielonem znamieniem.
Śmiejąc się, rzekła do księdza: