Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podczas gdy d‘Aubigné oddawał się tym rozsądnym refleksjom (rozsądek, to była jego specjalność), Lamiel patrzała nań z żywą przyjemnością; wydawał się jej postrzelonym i nawskroś naturalnym chłopcem.
„To przynajmniej nie jest jakiś Katon, nudny i zawsze jednaki jak mój książę“.
Hrabia śledził każdy jej powrót do hotelu; pewny był, że Lamiel znajduje się w buduarze pani Le Grand na parterze, gdzie było duże okno na arkady ulicy Rivoli i okienko na schody. O dwadzieścia kroków od hotelu przybierał ruchy młodego trzpiota. Ale wyrachowaniom jego stanęły nawspak wypadki.
Zebrał około sto ludwików na wyekwipowanie przyszłej kochanki i już obmyślał imię, pod jakiem pokaże ją w Lasku Bulońskim. Cudownie świeża, atłasowa cera Lamiel skłoniły go, aby ją pokazać w jasny dzień w Lasku, raczej niż przy blasku kinkietów w Operze. Miał nadzieję znaleźć jeszcze kredyt na sto albo sto pięćdziesiąt ludwików w magazynach, kiedy przyszła doba wyścigów w Chantilly. Na nieszczęście, pomyślał o tem dopiero na tydzień przedtem.
„Nie mam już czasu rozchorować się, powiedział sobie wściekły, bijąc się w czoło. D‘Eberley i Montaudon zużyli ten sposób“.
Popadł w głęboką zadumę i rzekł do Lamiel z poważną miną:
— Ubóstwiam panią, a pani mnie doprowadza do rozpaczy.
Tego samego rana kiedy wyrzekł te słowa, pani Le Grand zwróciła uwagę Lamiel na jego głęboki smutek. Wykrzyknik spalił na panewce, trącił nudą. Książę, który tak ją wynudził, mówił to sto razy lepiej. Gdyby Lamiel umiała w tej epoce czytać we własnem sercu, byłaby rzekła hrabiemu:
— Podoba mi się pan, ale pod warunkiem, że nigdy nie będziesz mówił do mnie stylem miłosnym.
Hrabia miał nabitą głowę myślą o Chantilly i jeszcze był niezdecydowany, kiedy, wieczorem, zacytowano w Jockey-klubie jednego z jego przyjaciół, który dał nura przed zbliżającem się Chantilly, udając że jest chory.