Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

marza i przyrzekł: mu cekina za każdy list doręczony pensjonarce klasztoru, Helenie Campireali.
— Co! rzekł kupiec na pierwsze słowo: list żonie bandyty!
Przydomek ten był już uświęcony w Castro, a nie było jeszcze dwóch tygodni od przybycia Heleny: tak dalece wszystko co uderza wyobraźnię szybko dostaje się w obieg u tego ludu łakomego dokładnych szczegółów!
Kramarz dodał:
— Ta przynajmniej jest zamężna! Ale ileż naszych dam nie ma tej wymówki, a otrzymują ze świata coś więcej niż listy!
W tym pierwszym liście, Juljan opowiadał szczegółowo wszystko co się zdarzyło w nieszczęsnym dniu śmierci Fabia. „Czy mnie nienawidzisz?“ pytał w końcu.
Helena odpowiedziała w kilku słowach, że nie nienawidzi nikogo, ale że postanowiła obrócić resztę dni na to aby zapomnieć o człowieku, przez którego brat jej zginął.
Juljan odpisał znowu; po kilku wykrzyknikach pod adresem losu (styl naśladowany z Platona i bardzo wówczas w modzie), tak pisał:
„Chcesz tedy podać w niepamięć słowo Boga, przekazane nam w Piśmie? Bóg powiada: Niewiasta opuści krewnych i rodziców aby iść za swym małżonkiem. Śmiałażbyś twierdzić, że nie jesteś moją żoną? Przypomnij sobie noc św. Piotra. Kiedy świt błyskał już za Monte Cavi, padłaś do moich kolan; zlitowałem się nad tobą; byłabyś moją, gdybym zechciał; nie mogłaś przemóc miłości, która parła cię w tej chwili w moje objęcia. Nieraz myślałem, że, ponieważ powtarzałem ci wiele razy, iż poświęciłem ci moje życie i wszystko najdroższe mi na świecie, mogłabyś odpowiedzieć (mimo że nie uczyniłaś tego nigdy), że wszystkie te ofiary, nie stwierdzone żadnym czynem, są jedynie urojone. Olśniła mnie pewna myśl, okrutna dla mnie, ale słuszna. Pomyślałem, że nie na darmo los daje mi sposobność poświęcenia dla twego dobra najwyższego szczęścia o jakiem mogłem kiedy marzyć. Byłaś już