Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od marmurów i złoceń. C«prawda nie wiele myślał o marmurach i złoceniach; miał uczucie, że patrzą nań oczy Heleny. Wielki ołtarz, powiadano mu, kosztował przeszło ośmset tysięcy franków; ale spojrzenia jego, gardząc bogactwami ołtarza, biegły ku złoconej kracie, wysokiej blisko na czterdzieści stóp i podzielonej na trzy części dwoma olbrzymiemi marmurowemi filarami. Krata ta, której ogrom sprawiał straszliwe wrażenie, wznosiła się za wielkim ołtarzem i dzieliła chór klasztorny od kościoła otwartego dla wiernych.
Juljan powiadał sobie, że za tą złoconą kratą znajdują się w czasie nabożeństwa zakonnice i pensjonarki klasztoru. Do tej części kościoła mogła się udać o każdej porze dnia zakonnica lub pensjonarka, która się chciała modlić; na tej wszystkim znanej okoliczności biedny kochanek budował nadzieje.
Prawda, iż olbrzymia czarna zasłona wyścielała wewnętrzną stronę kraty; ale ta zasłona, myślał Juljn, nie powinna krępować wzroku pensjonarek spoglądających w kościół, skoro ja, mogąc się zbliżyć jedynie na pewną odległość, widzę doskonale przez zasłonę okna oświetlające chór aż do najdrobniejszych architektonicznych szczegółów. Każde wiązanie tej wspaniale złoconej kraty miało silne ostrze zwrócone ku publiczności.
Juljan wybrał miejsce bardzo widoczne, nawprost kraty, po lewej; tam słuchał jednej mszy po drugiej. Ponieważ otaczali go sami tylko chłopi, miał nadzieję iż zwróci na siebie uwagę nawet przez czarną zasłonę. Pierwszy raz w życiu skromny ten młodzian starał się ściągnąć uwagę; przybrał się dostatnio i sypał hojnie jałmużny tak wchodząc jak i wychodząc. Jego ludzie i on sam starali się o względy robotników i drobnych kupców, mających jakieś stosunki z klasztorem. Mimo to, dopiero trzeciego dnia zyskał nadzieję, iż zdoła przesłać Helenie list. Na jego rozkaz zaczęto pilnie śledzić dwie służebniczki wychodzące na zakupy dla klasztoru; jedna utrzymywała stosunek z kramarzem. Jeden z żołnierzy Juljana, który był niegdyś mnichem, pozyskał przyjaźń krama-