Strona:PL Stefan Grabiński - Szalony pątnik.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było mi trochę trudno nagiąć się do tego trybu, lecz z czasem przyzwyczaiłam się.
— Wspomniała pani, że ręce męża podczas snu są zwykle lodowo zimne. Czy nie dostrzegła pani innych jeszcze objawów?
Ostatnie pytanie było widocznie bardzo niemiłe, przypominając coś, o czemby się chciało zapomnieć.
Po chwili wahania odpowiedziała:
— Rzeczywiście mąż mój w uśpieniu sprawia dziwnie przykre wrażenie. Przez całą noc ani na chwilę się nie budzi, i wygląda jak martwy; ciało jest przerażająco zimne, nie słychać oddechu, serce przestaje uderzać.
Pamiętam okropną noc, gdy to po raz pierwszy zauważyłam. Myślałam, że nagle umarł. Moje rozpaczliwe wołania o pomoc zbudziły sąsiadów; natychmiast wezwany lekarz okazał się bezradnym i stwierdził śmierć. Może pan wyobrazić sobie moją radość, przestrach i zdumienie, gdy równo z godziną ósmą rano mąż podniósł się z posłania zdrów i rzeźwy, jak zwykle. Lecz i do tego przyzwyczaiłam się powoli.
Słuchałem jej zwierzeń ze wzrastającem ciągle zajęciem.
— Rewelacje pani — zauważyłem — noszą piętno czegoś tak niezwykłego, że chwilami skłaniałbym się do przyznania racji spirytystom. Lecz ponieważ nie mam przekonania do ich teorji, przeto mimo wyraźnych symptomów kataleptycznych u męża łaskawej