Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jąc oczyma po kątach. Zbadawszy szczegółowo podłogę, ściany, okna i drzwi, po stwierdzeniu, że niema stamtąd wyjścia, ani drzwi ukrytych, oficerowie zabrali się do odwrotu. Te pokoje sprawiły na nich niemiłe wrażenie. Zimny dreszcz wszystkich obleciał. Nie można powiedzieć, żeby się czegokolwiek lękali, lecz poczuli szczególniejszy, odrażający niepokój. Zdawało się w istocie, że w tych dwu salonach, które od całego szeregu lat były na głucho zamknięte, ktoś stoi naprzeciwko przybywających gości i ze straszliwie szyderczą wyniosłością przyjmuje ich w tych ścianach. Oficerowie zwolna, żeby trwogi nie okazywać, opuszczali duży salon, — latarnie wyniesiono, — drzwi znowu na klucz zamknięto. Wtedy dopiero wszyscy uczuli, że „tamta strona“ jest to w istocie miejsce obrzydłe, i zrozumieli, że tam mieszkać nie sposób.
Tem pilniej zaczęto rewidować pokoje zamieszkane, aczkolwiek w danej chwili zupełnie puste. Przetrząśnięto wszystko, przewrócono na nice — i nie trafiono na nic podejrzanego. Szczególniej badawczo oglądano pokój panny Salomei. Mebli tam było niewiele, więc ze zdwojoną uwagą ręce żołnierskie rozbierały łóżko i wywracały sofkę. Miano już w braku jakichkolwiek danych przejść do kuchni, śpiżarni, a także do przyległych bokówek, — aliści jeden z rewidujących spostrzegł na odwrocie materaca ślady krwi. Dał o tem znać dowódcy i jego podwładnym. Starszyzna zeszła do sypialni i oglądała z uwagą ów materac. Panna Brynicka stała w sąsiedztwie swej pościeli, otoczona przez oficerów, którzy jej się przy-