Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/054

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Na czele oficerów szedł ich zwierzchnik, major czy podpułkownik, człowiek starszy wiekiem, z siwemi wąsami i bokobrodami. Wkroczywszy do dużego pokoju, oficerowie skierowali się do panny Salomei i otoczyli ją kołem. Starszy łamaną polszczyzną zapytał:
    — Kto pani jesteś?
    — Krewna gospodarzy tego dworu.
    — A sami gospodarze gdzie są?
    — Pan Rudecki, mój opiekun, jest w mieście podobno w więzieniu, a jego żona pojechała, żeby się starać o uwolnienie męża.
    — A synowie ich gdzie są?
    — Jedni są w szkołach...
    — Gdzież to? W jakich szkołach?
    — W Krakowie.
    — A inni?
    — Inni powyjeżdżali i nie wiem, gdzie są.
    — To pani nie wiesz, gdzie oni są?
    — Nie wiem.
    — Panna sama jak się nazywasz?
    — Brynicka Salomea.
    — To ojciec pani był tu rządcą majątku?
    — Tak.
    — A on gdzie jest?
    — Wyjechał.
    — Dokądże to „wyjechał“?
    — Nie wiem. Konie tu wszystkie porozkradali, cugowe i fornalskie, to tatko pojechał pewnie szukać tych koni. Podobno aż pod pruską granicę pognali złodzieje na tych koniach.