Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wcale, gdzie jest i jak daleko od czyich jest brzegów aczkolwiek od aparatów dobrze o tem wiedział. Był nie w głębi morza, lecz na ziemi. Klang wyspał się, wstał i stanął do pracy. Wtedy ta praca, na dwu rozdzielona, łatwiejszą się stała i prostszą. Kapitan miał do obserwacyi pewne tylko przyrządy. Płynęli.
Nagle Klang krzyknął. Otto zbliżył się do zwierciadła periskopu. W istocie — na widnokręgu był wielki transportowiec. Padły rozkazy. W mgnieniu oka wody obciążające wypchnięto z bębnów i łódź wychynęła na powierzchnię. Otwarto ekutilę wejściową i obadwaj oficerowie, uzbrojeni w przewyborne szkła, obserwowali statek. Przyszli do przekonania, iż jest to parowiec francuski. Załoga łodzi wybiegła na pokład. Zawrzała wśród żołnierzy radość. Wszczął się ruch gorączkowy. Dano okrętowi sygnał, żeby stanął. Zapytano go znakami, co jest za jeden. I potwierdziło się domniemanie, że to transportowiec francuski. Na zapytanie, dokąd jedzie, okręt nie dał odpowiedzi. Natychmiast kapitan von Arffberg wydał polecenie. Załoga rzuciła się do wnętrza i marynarze wyspecyalizowani w tej sprawie przygotował do rzutu jednę z dwu torped środkowych. Wielkie stalowe cygaro, ów złowrogi statek, samopas w wodach chodzący, o czterdziestu pięciu centymetrach średnicy, podzielony wewnętrznie na liczne oddziały, zawierające wybuchowy ładunek stu kilogramów bawełny strzelniczej, zaopatrzony w narzędzia, które mu zapewniają utrzymanie się w biegu, prędkość i kierunek, wyrzucono z łożyska. Pognał z szybkością siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, pozostawiając po sobie białą strzępiastą smugę. Parowiec francuski,