Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mocno na plecach kultury. Niema co prawda sutan i rewerend, ale za to są riasy, niema tonsur, ale za to niestrzyżonych kołtunów, jak naprał. A my tutaj w Europie nie mamy wcale potrzeby sadzenia i pielęgnowania objawów cywilizacyi azyatyckiej. Przytem, — jeśli się wsłuchasz w historyę tych pól, wpatrzysz w straszliwą i niezmierną noc pańszczyzny, w dzieje zażartego rozgrzebywania tych piasków nieurodzajnych, na skwarze słonecznym i w słoty bezlitosne, przez półnagie stada antropoidów, których jedynem uczuciem był smutek, a jedynym trybunem — Chrystus... Przed wiekami nauczyli się wierzyć w Pocieszyciela stokroć smutniejszego niż oni, w dobrotliwego Władcę, który nawet najbiedniejszych miłuje. Z obrazem Jego zrosła się mowa, obyczaj i cały zakres obrzędów. To też ta wiara ma korzenie długie, jak jałowiec — i panowie tyrani napocą się jeszcze, zanim ją wydrą.
Pierwszem dominium, o które po drodze zawadzić musiałem, był Ciapiec Lacki. Na krańcu, jakby rozległego płaskowzgórza stoi obszerny dwór murowany między kępami lip, topól i kasztanów. Duży zapuszczony ogród zsuwa się po pochyłości na dół, a otaczające go parkany docierają aż do stawu i trzęsawisk w nizinie.
Była może godzina czwarta po południu, gdy wszedłem na dziedziniec tego dworu w nadziei, że tam napewne ubiję interes. W cieniu grupy drzew, stojących przed gankiem na środku owalnego gazonu, siedziało przy stole dosyć liczne towarzystwo. Skoczyła przedewszystkiem na moje spotkanie zgraja małych i dużych psów; z wielkim trudem rozpędzili ją oby-