Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystko i mimo wszystko woń swą ku niemu wylewa. Nadto do skromnego tomiku przyrosła pycha domowa i skryta ambicya: nie wypadło się, — do dyabła! — sroce spod ogona, jak pierwszy lepszy z tych, których się na drodze karyery spotyka i którym w pas kłaniać się trzeba.
Od niższej do wyższej idąc posady, rozmaite z kolei zamieszkując miasta, Seweryn Baryka znalazł się wreszcie w Baku, na tamecznych naftowych »przemysłach«, już jako urzędnik wyższy, mający pod sobą całe biuro. Skromne dawniej mieszkanie zamieniło się na apartament, którego posadzki zalegały perskie dywany. Na dywanach stanęły meble, nie jakieś tam artystyczne, lecz poprostu drogie, kryte bezcennemi kaukaskiemi atłasami. Ciężkie serwety nakryły stoły, a na ścianach zawisły »ręcznie malowane« prawdziwie olejne obrazy mistrzów, równie wysoko w składach mebli cenionych, jak same meble. Wiele naczyń ze srebra i złota przechowywały dębowe i orzechowe szafy, masywne, jak forteczne bastyony.
Wciąż jednakowo umiarkowane prowadząc życie, Seweryn Baryka po latach miał w banku złożonych oszczędności na czarną godzinę kilkaset tysięcy rubli. Był wysoko cenionym osobnikiem, solidną jednostką, cieszącą się powszechnem uszanowaniem w świecie, gdzie go los rzucił. Wyrastał na widoczną figurę w światku polskim. Cicha żona, pochlipująca stale i wiecznie, a coraz natarczywiej za miastem rodzinnem, wywarła już na męża wpływ taki, że czasem... nieraz... pachniała mu myśl powrotu do kraju, przeniesienia nad Wisłę domowego ogniska, podjęcia jakiejś tam szerszej pracy. Ale znakomita

8