Strona:PL Stefan Żeromski - Promień.djvu/088

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które byt ekonomiczny Łżawca i całej prowincyi dźwignąć niewątpliwie mogły. Ponieważ istniała w mieście druga płachta, dająca wszelkie wiadomości brukowe i gubernialne, więc Echo winno było, według Raduskiego, mniej «łamów» przeznaczać na senzacyjne wypadki, wiadomości polityczne referować w treściwych i jasnych zdaniach, awantury zaś i bajdy tylko co ważniejsze i ciekawsze. Tym sposobem Echo łżawieckie miało stać się istotnym organem życia i wizerunkiem tego kąta kraju.
Pan Okładzki zaakceptował program, jak to mówią, z pocałowaniem ręki, a nawet z kilkakrotnem ucałowaniem obu, chętnie przyjął pensyę redaktorską, wynoszącą kilkanaście rubli miesięcznie, tudzież warunek, że utwory swoje, zarówno trawestacye, jak cięte satyry pomieszczać będzie w innych pismach.
Raduski, jako główny współpracownik Echa, musiał obejrzeć się za pomocnikiem literackim, któryby program jego wcielał w życie, gdyż sam nie miał żadnych talentów, aspiracyi i umiłowań dziennikarskich. Ex-redaktor, znawca ludzi, miejsca i stosunków, wskazał mu, dość zresztą niechętnie, pewne indywiduum urzędujące w sądzie, które, jakoby, płodziło na papierze «kawały», nie odznaczające się niczem, bo ani zadzierzystością pióra, ani dowcipem pieprznym.
Jednego z ostatnich dni kwietnia, gdy już sprawy formalne, ugoda z drukarnią, a nawet wydzierżawienie lokalu redakcyjnego załatwione zostały, Raduski udał się wprost do mieszkania młodego człowieka, który miał być główną osobą redakcyi.
Kiedy wszedł na ulicę Zasobną i myślał, jaki też