Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Caesar-Augusty, miasta Arabów — Zaragozy, miasta Aragonów i wreszcie zjednoczonych we wspólną ojczyznę Hiszpanów — nie zwracali już uwagi. Byli pewni, że wcześniej czy później zdepcą i stratują, cokolwiekby stworzyła zrozpaczona praca.
Teraz pożądali snu i spoczynku.
W starym tumie Franciszkanów płonęły ognie. Skwarzyło się mięso na rożnach. Stare, rumiane wino, rozkosz mnichów, krążyło w złotych, kościelnych kielichach. Pieśń, sławiąca siłę i przemoc, pieśń, nakazująca popchnąć i zdeptać to, co upada bez sił, rozlegała się w ciemnych korytarzach, pustych celach i pod kopułą kościoła.
Około północy ostatnie echo rozmowy ucichło w klasztorze. Żołnierze, otuleni w płaszcze, spali, leżąc wpoprzek galeryi portyku, pokotem. Był to sen twardy i zaiste kamienny. Cedro leżał między innymi w szeregu, ale nie spał wcale.
Na końcu galeryi, u wejścia do ogrodu, paliło się duże ognisko. Długie smugi ruchliwego ognia rzucały w ogród niepewne blaski. Chrapanie cielsk w całej galeryi, w przestrzeni kilkudziesięciu kroków było nie do zniesienia. Zdawało się Krzysztofowi, skoro tylko oddalał się myślami od tego miejsca, że trupy niedorznięte koło niego charczą. Wzdrygał się i z wściekłym gniewem zawijał w płaszcz. Ale, chociaż zasłonił oczy, nie mógł zasłonić płynących myśli. Dźwigną się jutro z tego potwornego snu do dzieła mordowania, albo na wieki legną po kanałach i rynsztokach miasta. Jaki też Sen śni się temu leżącemu motłochowi? I oto ujrzał sen tłuszczy, sen idący nad nimi w ciemnych załama-