Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ców była to rzecz najobojętniejsza w świecie, którędy mają się przemycać, ale oto Rafał z ust pewnego modnisia, kuzyna Trepki, usłyszał, że żoną owego pana Ołowskiego jest księżniczka Gintułtówna, jedna z sióstr księcia Jana Gintułta Grudzieńskiego. To go troszeczkę podnieciło. Od niechcenia, bez śladu, nawet bez chęci nacisku, skierował tak akcyę, żeby do Jazu jechać naprzód i tej drogi przedewszystkiem próbować. Było to dla niego obojętną rzeczą, którą z księżniczek mógłby przy tej sposobności zobaczyć, ale ciekawość, leniwy pociąg, żeby spojrzeć na dawno niewidzianą twarz... Obadwaj wyglądali przepysznie w swych, jakoby w Wiedniu najbardziej modnych fraczkach i obcisłych ze sprzążkami ineksprymablach, którym tylko brakowało galonów i kantów, żeby mogły być przekształcone na artyleryjskie mundury.
Cenne to były mundury! W każdym z nich zaszyte były umiejętnie rulony dukatów. W zanadrzu mieli weneckie sztylety i małą palną broń na wypadek. Zato modne kapelusze i futra czyniły z nich pustych młokosów, pędzących hulaszczo w poszukiwaniu zabawy.
W wigilię Bożego Narodzenia, pod wieczór, stanęli w Jazie. Zatrzymali się w oberży przy trakcie. Piętrowy pałac, a raczej piętrową kamienicę bez ozdób, niedawno wzniesioną, widać było wśród drzew na wzgórzu, w dość znacznej odległości od Wisły. Olbromski szczegółowo lustrował okolicę i naturę gruntu pod pozorem troskliwości o konie. Cedro, niby to zabierając się do noclegu w oberży, począł rozpytywać karczmarza, jak przejezdny ze stron dalekich: kto mieszka w pałacu? jak się zowie? czy ma dzieci?... Chodziło o zatarcie