Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od wprowadzania łóż na miejsca. Tylko białka oczu błyskające świadczyły o rozpętanej i wściekłej sile.
Nadjechał generał Borton ze sztabem. Już wówczas słabła kanonada. Miasto płonęło. Ludność, schroniwszy się do piwnic i lochów, nie ratowała swego mienia. Nad wieczorem tegoż dnia, po obustronnem zaprzestaniu walki, książę Gintułt szedł przed samym zachodem słońca do Miglioretto, gdzie było czoło boju. Minął bramę Pusterla, most arkadowy na Corso delie Barche al Palio. Zielona od skrzeków woda, zakisła i nieruchoma, gnijąca pod kożuchami grzybienia, pełna była gruzów i strzępów. Wierzby i eukaliptusy, wysysające wilgoć z błot, były pościnane, albo podarte. Na poszarpanej drodze tarzały się niebieskawe od spalenizny czerepy bomb i rozprysłych kul. Smutek śmierci ściskał serce żelaznemi klamrami na tej drodze samotnej. Minąwszy Palazzo del Té, książę szedł ku Miglioretto śliczną niegdyś platanową aleją. Nie ocalało tu ani jedno drzewo. Ogrody były zryte, same groble i forty uszkodzone nadzwyczajnie. Były to ślady bombardowania tych miejsc specyalnie poprzedniego ranka, kiedy nieprzyjaciel wyrzucił 5,114 pocisków granatnikowych i 824 bomby. Idąc po groblach, obok upustów, między cuchnącymi kanałami, książę nie znajdował w żadnym z fortów Axamitowskiego. Miał polecenie od generała Bortona oświadczyć ustnie szefowi bateryi polskiej, że nazajutrz całe przedmieście San-Giorgio, będzie bez strzału oddane nieprzyjacielowi. Załoga wyjdzie w nocy, bez szelestu. Wszystkie siły należy wytężyć ku obronie Miglioretto. Przybywszy do strzałczanu, dwuramnika, wysuniętego na czoło układu