Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Młodzieniec zrozumiał, że może nareszcie odejść. Ukłonił się ruchem pewnym, zgrabniejszym daleko bardziej, niż poprzednio, i ściskając w ręce garść dukatów w jedwabnej sakiewce, pełen wzruszenia szedł przez wspaniałe sale.