Ta strona została uwierzytelniona.
WINCENTY
Czekaj-no, czekaj! nie puszczę cię bez posiłku. Nie było jeszcze tego przykładu, żeby od Rudomskiego, z domu, bez posiłku wychodzić. Siadaj-no tutaj! Tutaj, wygodnie...
JOACHIM
Nie, paniczu, już na mnie pora.
WINCENTY
Siadaj! Cóż to, już nie słuchasz swojego pana?
JOACHIM
Czemu nie słuchać? Słucham. Ale posiłek brać pod dachem pańskim, albo li nie, to już moja chłopska wola, albo odraza.
WINCENTY
Odraza?
JOACHIM
Dużo, jaśnie paniczu, od godziny onej powodzi, wody między nami przepłynęło.
WINCENTY
Tak-że mów! Teraz dopiero cię rozumiem!
JOACHIM
Ostajcież z Bogiem...
WINCENTY (wyniośle)
Boże cię prowadź. (Joachim idzie ku drzwiom) Pozdrów matkę odemnie, gdy do Łuży powrócisz.