i ciemięstwo świeci się tu i błyszczy wciąż jeszcze. Jeden z najgenjalniejszych ludzi na świecie, zaszczyt i chwała plemienia człowieczego na ziemi, Mikołaj Kopernik, tych stron syn i znawca stosunków, zwał rycerzy «des Deutschen Ordens» — latrones, praedones et homines scelerati. To słowo genjalnego Polaka należałoby wyryć na krzyżackim murze w Kwidzynie. Miasto rozpostarte dookoła zamczyska i kościoła nosi dziś charakter czysto niemiecki. Ani jednego napisu polskiego — z wyjątkiem kartek ogłoszenia komisyi plebiscytowej o mającym się dokonać porządku głosowania, które dwujęzyczne mają brzmienie.
Każda prywatna rozmowa, prowadzona na ulicy po polsku, wywołuje odruch spojrzenia, które, gdyby tylko mogło, gotoweby bliźniego w łyżce wody utopić, — budzi pomruki, bełkoty, szepty i ściska twarde kułaki niemieckich przechodniów. Jest to miłe miasteczko, gdzie ludzie czują przynajmniej, kim są, i zdają sobie sprawę z tego, do jakiej należą parafii.
Wybuchy zbyt żywych niemieckich afektów tamują do pewnego stopnia pióropusze włoskich bersaglierów, uwijające się raz wraz po mieście, zabawne sprawiając wrażenie w tem krzyżackiem gnieździe. Możnaby doprawdy przypuścić, iż jest tajemne powinowactwo między temi zjawiskami: niegdyś tutaj, do Kwidzyna, z Wenecji, przywędrowali późniejsi «Herrenin Preussen». Obecnie dawni ich włoscy gościnni padronowie przybyli, ażeby popatrzeć, jak się też w ciągu wieków zagospodarowali na nowej siedzibie ich cisi i bogobojni lokatorowie. Nie zawsze
Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/028
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.