Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O, panie! Ci, co wyjechali, to, jak słyszałam, młode małżeństwo?
— Tak jest, świeżo upieczone i polukrowane stadło.
— Przepraszam, jak nazwisko nowożeńca, bo nie dobrze słyszałam, choć panowie dosyć głośno krzyczeli.
Młody człowiek zastanowił się, nim dał odpowiedź. Przypatrywał się Ewie z pod oka, jakby badał, czy nie ma przed sobą osoby niepotrzebnie ciekawej. Ewa nie wyglądała widocznie na figurę, sprawującą urząd, gdyż powiedział:
— Nowożeniec, to niejaki pan Łukasz Niepołomski, antropolog, dość nawet obiecujący.
— A oblubienica?
— Oblubienica? (Jakież to śliczne słowo!) Oblubienica to tak zwana Milady, spadkobierczyni pewnego wściekłego bogacza z Kaukazu, panna Rolska
— Panna Rolska... Rosyanka?
— Nie można powiedzieć, żeby Rosyanka, ale trudno powiedzieć, żeby tak znowu koniecznie Polka. Matkę miała Rosyankę, ale ojciec »korzenny« Polak, wychował ją na Polkę. Był to sławny przedsiębiorca, dyrektor najrozmaitszych fabryk, wynalazca, twórca trustów, nawet tutaj w Europie, właściciel domów handlowych i bankierskich w Petersburgu, Moskwie, Warszawie, Wiedniu. Musiała pani słyszeć.
— Może i słyszałam.
— Tknięty czemś tam, przeniósł się do lepszego trustu, zostawiając jedynaczce studnię pieniędzy. Usamowolniona sierota, bo matka umarła dawno, przyjechała tutaj na studya. W głowie tej najrozmaitsze po-