Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

conej, musiałoby być bardziej ważkie niż zdanie żebraka. Jeżeli jednak szanowny pan zajmie takie stanowisko, wówczas nie będą jego rozumowania miały innego wyniku, tylko taki, że dla społeczeństwa ludzkiego pożyteczną jest rzeczą niszczenie nędzy parobków, wydźwignienie pracowników i żebraków z poniewierki, z gnoju upodlenia, w którym ich trzymamy, i posadzenie obok nas w społeczności chrześcijańskiej, uczynienie ich braćmi naszymi.
— Nasze stronnictwo dąży właśnie do tego samego celu. Nie jesteśmy tylko idealistami, którzyby odziewali dążenia i prace szalone w szaty frazesów bardzo pięknych...
— Tak, frazesów... Czy przed epoką strajków szanowny pan i jego stronnictwo — wszczynaliście akcye, dążące do tego właśnie celu?
— Jeżeli nie wszczynaliśmy akcyi widomej, to dlatego, że warunki były tego rodzaju, iż uniemożliwiały wszelki czyn społeczny. Lecz w stanie potencyalnym wszystko to leżało w naszych intencyach. Sprawa autonomii bezpośrednio wiąże się z rozstrzygnięciem tej zawikłanej sprawy parobczańskiej, rolnej i wogóle robotniczej.
— Ci zaś, którzy rozpoczęli potępiane i zwalczane strajki, nie znali w tej sprawie przeszkód...
— Bo chcieli ryby łowić w mętnej wodzie.
— Ryby... Nie wiem, jakie to można wyłowić dla siebie ryby, idąc przeciwko kulom, kijom, spuszczonym psom podwórzowym i dziennikarskim, oszczerstwom, potwarzom, zniewagom.
— Chcieli pochwycić rybę władzy. Pod pozorem