Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/297

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    kami z wdziękiem nienaśladowanym. Gdy osób było mniej na trotuarze, powiedziała:
    — Cóż to pan hrabia miał mi zakomunikować?
    — Przedewszystkiem muszę pani zrobić wymówkę za to, że mnie pani nie zawiadomiła o zamiarze... o zmianie miejsca pobytu... o wyborze zajęcia. Jestem przecież opiekunem pani.
    — Pan? Moim opiekunem?
    — Doprawdy tak jest, tak jest!
    — Nie wiedziałam.
    — Ale teraz będzie to pani brała pod uwagę?
    — Muszę troszeczkę pomyśleć, muszę pomedytować, jak to jest. Wracając do rzeczy... Proszę powiedzieć, co pan hrabia chciał mi zakomunikować?
    — Tak. Mam dla pani wiadomość. Czy mogę mówić otwarcie?
    — Tak — tak... Ale... z oględnością...
    — Chcę tylko zapytać o to, czy pani wciąż... To jest... czy pani chce wiedzieć, co się dzieje?
    — Chcę wiedzieć, — mówiła Ewa gwałtownie idąc coraz szybciej.
    — Pisał do mnie znowu, po raz drugi, mój przyjaciel o Niepołomskim.
    — Cóż pisał?
    — On jeszcze nie jest na wolności, ale jest już osądzony. Odsiaduje teraz karę więzienia... — mówił Szczerbic szybko, ze zrozumieniem duszy słuchaczki, jakby ze siebie wyrzucał te szczegóły.
    — Panie! — rzekła Ewa z gwałtownym wybuchem, — zaklinam pana, niech mi pan powie całą prawdę.