Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za pośrednictwem fizycznego bólu w piersiach, że to ten przestrzelił płuca Łukaszowe. Krew jej uderzyła do głowy. Straszny gniew! Rzucić się z pazurami i poszarpać tę buzię! Zamieć myśli:
— Szubrawiec! Szuja! Szpicel! Czytywał cudze listy miłosne i zużytkowywał do plotek ich treść!
Hrabia Szczerbic wydobył wreszcie pięćdziesiąt rubli rozmaitymi banknotami i położył je na stole.
— Proszę pani, — rzekł, chowając szybko pugilares, — pan Niepołomski prosi mię za pośrednictwem mego przyjaciela, żebym pani dostarczył nieco pieniędzy do chwili jego powrotu. Nie wiem, co to znaczy, kiedy on myśli wrócić. W każdym razie zostawiam obecnie pięćdziesiąt rubli. Jeśli pani będzie potrzebowała mej pomocy, proszę mi dać znać listownie — Zygmunt Szczerbic w Zgliszczach. To wystarczy.
Straszliwy gniew rozrywa węgły rozumu i bucha w pola obłędu. Porwie te pieniądze i rzuci mu w pysk! Jeszcze chwila...
— Jakże teraz zdrowie pani? — zapytał grzecznie.
— Dziękuję... — syknęła, wszystka szkarłatna od wewnętrznych ogniów.
Szczerbic spojrzał na nią z pod rzęs wzrokiem dziwnym, przeszywającym, a jednak struchlałym. Ledwie dostrzegalny uśmiech szyderstwa, który tkwił na jego wargach, nicestwiał i znikł. Ewa pod wpływem uczuć, które nią raz wraz wstrząsały, stała się prześliczną, stała się taką, jaką była w istocie. Wynikło coś królewskiego ze złamania i ze skrzywdzenia tej piękności. Haniebna krzywda, co się słała dokoła jej postaci bezsilnej i zbezczeszczonej, wystąpiła teraz z oczywistością.