Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sisz zapomnieć? Jego zapomnieć! Łukasza, zapomnieć!
— Ja ci nie każę, ja cię tylko chcę chwycić za ręce i prowadzić precz od przepaści. Musisz zapomnieć, bo inaczej przepadniesz. Ty o tem nie wiesz, a ja wiem doskonale.
— A ja wolę zlecieć w przepaść...
— Wszystko przemija. I ten twój nastrój przeminie. Jesteś młoda, jesteś do ludzi podobna. Na świecie żyjesz i wśród ludzi.
— Nastrój mój przeminie...
— Wszystko przemija. Rodzice zapominają o dzieciach. Wiesz ty, co znaczy to słowo? Widzisz, że nie wiesz, nie wiesz! Kiedyś dopiero zrozumiesz, co się zawiera w takiem zdaniu: rodzice zapominają o umarłych dzieciach.
— Dzieci zapomną o matce, co za niemi aż do szaleństwa przepadała, której serce po milion razy przeszywał czarny słupek rtęci, pokazujący gorączkę. Chodziła nocą bosa i półnaga podsłuchiwać oddechy, czatowała rankami na przebudzenie, była, jak pies, wierna, a noc tylko ciemna wie, ile dla nich przecierpiała. Serce jej było pragnieniem ich szczęścia, ręce były narzędziami do budowania ich dobrej doli... Zapomną, jak o rzeczy nieużytecznej, zniszczonej, starej, niemiłej, gdy będzie sama twarz w twarz ze śmiercią. Odejdą z uśmiechami, zwróconymi do życia do pierwszego pięknego przechodnia. I zapomną... Mężowie zapominają o żonach, które im poświęciły pierwsze bicie serca miłującego i im się tylko oddały. Szaleją, biją czołami o mur, pistolet przykładają do skroni. Zapominają...