Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

armatę waszą ognistemi kulami i ostrzelałem granicę na Rygę, Połock, Psków.
Zajrzałem przez płonące zamki dębowe w najgroźniejsze od początku świata oczy, w okrutnika oczy wielkoksiążęce.
I zląkł się karpackich oczu moich.
Alem ja jeden drugą sprawił naszą polską rzecz.
Przyłożyłem pod Pskowem ucho do niezmierzonej ruskiej ziemi i wyczułem, wysłuchałem mądrość wielkokniaziową, — cnotę Iwana Szujskiego, posłuszeństwo dla ojczyzny Szeremetjewa, milczące aż do śmierci, jako ta ziemia nieżywa.
I inny wtedy w moim orszaku duch, obok ciebie, rycerz polski nowy na koń siadał.
(Zamilkł król. Na mieczu ręce wsparłszy, w zadumie głuchej spoczął.)

HETMAN:

Samuelu!
Chustę ostatnią, od cara perekopskiego dar, we krwi swej namoczyć kazałeś, synowi przesłać pamiątkę. A syn, szaleństwo głowy twojej po obcych nosząc ziemiach, pod moją przecie przyszedł buławę i u mojego walczył boku w kłuszyńskiem polu.
Ucisz się duchu!
Przez miłość syna rodzonego.
Niechaj przepada waśń zborowska!
Jam musiał.
Bez miłosierdzia hetmańską mocą wbijałem wywołańców na pal — Karwackiego, Kąckiego, — ćwiertować kazałem na lwowskiem przedmieściu Skipora