Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A w Szpiglerowskiej kamienicy na krużganku Jego Mość sam Stefan król z królową Anną zasiądzie. Jedwabna, złotolita lama z orłem po niej cudnie dzianym z okna tam patrycyuszowskiego Bethmanów aż do samej ziemi zwisa.
W drugiem oknie nowożeniec, Jan Zamoyski, z Gryzeldą cudnej urody, królewską synowicą.
Jeszcze raz, jeszcze raz ogląda hetman łzami oczu strzały wież, mury ratusza i sukiennic, rojne, zgiełkliwe ulice... Słyszy jeszcze bicie dzwonów, dźwięk radosny porywającej muzyki i gwar wesoły szelestnej, szumnej, bogatej ojczystej mowy...
Złotym piaskiem wiślanym grubo wysypany rynek od domu pod barany po Szpiglerowską Bethmanów kamienicę. Plac przed królewskiem siedziskiem ogrodą mocną, parkanem ostrokołu otoczony.
Tuż za szrankami stanęli murem potrójnym rycerze zpod Gdańska, zpod Wielkich Łuk, zpod Pskowa i niezłomnego Połocka. Błyskają na słońcu czerwcowem tarcze i dziryty. Stu ciężkich kopijników siedzi na koniach, okutych w stal. Na ramieniu ich długie rusznice. U boku przykrótsze miecze. A buzdygan nad nimi trzyma Stanisław grabia z Górki.
Po drugiej stronie szranków piechota w pancerzach z siekierami do ciskania łatwemi, z dzirytem i pałaszem. Pod oknem króla jego piesza gwardya w fioletowem ubraniu z hajduków, węgrów i czerkasów zebrana. Rusznice ich długie, zakrzywione szable, w ręku czekany.
W dali huk strzałów i w kotły bicie.
Przygasa gwar, — przygasa