Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi pracy. Nie warto byłoby organizować wszelkiej inteligencyi, jaka w kraju być może, gdyż są pewnie przedstawiciele wysokiej nawet inteligencyi w sferze paskarzy, magnateryi, dorobkiewiczów, wyzyskiwaczów właśnie pracy, którzy takiego organizowania się wcale nie potrzebują i nie pragną. Ci wszyscy sprzedaliby nietylko swe sumienie, nietylko Polskę, jak to widać z ich postępowania i z procesów, które im raz wraz władza wytacza, — ale cały rodzaj ludzki dla zabezpieczenia swych dóbr, majątków, fortun, zbiorów, dla oszczędzenia sobie przykrości, wskutek niskiej i ślepej czołobitności względem każdej siły. A więc związek organizacyi inteligenckich powinienby iść, jeśli nie ramię w ramię z syndykatami pracy fizycznej, to iść w tęsamą stronę — ku wyjarzmieniu człowieka i pracownika, sumienia i wolności. Nie mogłoby zresztą być inaczej, gdyż, jeżeli może być mowa o organizowaniu się inteligencyi, to chodzi o sprawę inteligencyi pracującej, chodzi o ten sam zawsze lud w rozumieniu Adama Mickiewicza. «Lud, to człowiek cierpiący, człowiek tęskniący i człowiek wolny na duchu».
Ten to przezierca wieków i, zaiste, wieszcz narodu, pierwszy a nieśmiertelny socyalista polski, Adam Mickiewicz, określił główną formułę statutu przyszłej organizacyi inteligencyi polskiej w zasadzie: «Można być w łachmanach chłopa słowiańskiego, albo w bluzie wyrobników francuskich i nie należeć do ludu, a można błyszczeć od złota i mieścić się w ludzie». («Wykłady literatury słowiańskiej». Lwów 1910. t. VII. Str. 34). My wszyscy, pospolity naród polski, wpatrzeni dzisiaj w forum wolności i prawa polskiego,