Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kolenia, po zduszeniu starych grzechów, które w niej pokutują, musi się ocknąć virtus, cnota męstwa, muszą się ocknąć, zrodzić, dojrzeć i skamienieć rózgi z wetkniętym w nie toporem — praw, osnutych na dwu boskich początkach, na sprawiedliwości i miłosierdziu. Wielkie, krańcowe, społeczne reformy, które dadzą ziemię, chleb, ludzkie mieszkanie i ludzką godność wsiom prostaczym, ciemnym, ubogim, co w twardem swem bytowaniu nie odbiegły od modły istnienia za dni Bolesława Chrobrego, — wielka praca oświatowa, która tchnie wiedzę, naukę, prawdę w tłumy spragnione, — ogromne podźwignienie wszystkiego, zrównanie wszystkiego w słońcu wolności, cokolwiek żyje i pracuje za chorągwiami, stojącemi u granic, — sprawią, iż lud polski w całym swoim ogromie będzie społem budował świątynię Opatrzności. Któż może wiedzieć, jakie będą jej kształty? Nie będzie pewnie, ani romańska, ani gotycka, ani barokowa, ani empirowa. Będzie jakaś inna, przeszła i przyszła. W mitrach jej będzie zaklęta wiara ludu polskiego i jego entuzyazm. Na tę wiarę i na ten entuzyazm muszą znaleźć formę przyszli artyści.
Dzisiejsze pokolenie może nazwać puste pole, gdzie stanie świątynia Opatrzności, polem Bolesława Chrobrego. Tam to, u wrót świątyni stanie pomnik tego króla. On, bowiem, w wielkiej swej duszy państwo polskie począł i w granicach szerokich mieczem je osadził. Dotarł do morza, zagarnął ujście Wisły, na prawym jej brzegu wziął pod swe panowanie Świeżą wodę. Brał w łyka zachodnie, połabskie ludy, żeby je o moc polską oprzeć i z jarzma niemieckiego wydrzeć.