Strona:PL Stanisław Wyspiański - Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jedynie z jego woli może być zabrane.

· · · · · · · · · · · · · · · · · ·
(słychać huk)
BENEDYKT

Co to?

SAMUEL
(który zrozumiał)

to zapadł odłam owej skały,
którą te chłopskie ręce daremno kowały,
rozumiejąc, że wolność może mi kto wrócić,
że mi może odebrać ją albo ukrócić.

BENEDYKT

Teraz wszystko stracone.

SAMUEL

Wyżej jeszcze stoję,
Nie na kłamstwie budować chciałem szczęście moje;

(wchodzi Bartosz ze strażą)
BARTOSZ

Niech mnie w żelaza skują, —

(patrząc ogłupiały w Samuela)

Jezusie! Maryo!
Chciałem puścić tę żmiję, — niechże ją zabiją!

· · · · · · · · · · · · · · · · · ·
SAMUEL (klęcząc)

O Boże! przyjmiesz dzisiaj moją duszę.
Weźmij mnie na rycerza, między twoje sługi,
wszystkie winy — i — zbrodnie w oczach moich stoją.
Czas przyszedł bym zapłacił dziś piekielne długi,