Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Wyspiański - Lelewel.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A panowie, —
niech nie mącą spokoju i zgody w narodzie.
Wasza dziarskość, butność, wiem przydać się może,
jeno niech idzie z miarą i z rządem; — Bóg zdarzy,
że się Polska u nowych rozgrzeje ołtarzy,
że zakwitnie, jak była, — żegnam panów.

GŁOSY.

To lekcya dla nas; chcą nas uczyć dyplomacyi!
tyrani! monarchiści! nie szczędźmy owacyi
w podziękę za nauki!
(gwizdania, nawoływania)

OBCY.

Czy wielcy ministrowie czytują gazetki?
Jest w nich coś wyjawione, ha, ha, ha, odkryte!
coś, co będzie wielkiemi głoskami wyryte
na czworolicej gębie rządu, —

BARZYKOWSKI.

Panowie odstąpią!
Rząd wam nie będzie zdawał spraw z czynności.
Przeczże to jest absurdum, żeby się wdzierano
w kwestye rządu; oddalcie się, proszę,
waszmość panowie z klubu; adieu....
(klubiści odchodzą skofudowani nieco)
............

NIEMOJOWSKI.

Panowie, ja wnoszę
by rozwiązać zebranie. Już czas, miasto w ruchu.
Za chwilę nie wiem sam, co będzie.

LELEWEL. (występując znów na salę)

Ja wiem — — —
trzeba panowie wydać bezwłocznie orędzie,
że się rząd rozwiązuje, —

NIEMOJOWSKI.

Okrótna, straszna chwila.