Strona:PL Stanisław Wyspiański - Lelewel.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

NIEMOJOWSKI.

Ha, to smutne.

KSIĄŻE ADAM.

To bolesno, muszę się rumienić
na tę myśl, że te wszystkie zarzuty są słuszne,
żem przewidywał z dawna, żem nastawał.
Że te zwłoki,
to kunktatorstwo jest wprost małoduszne.
Wytykałem je w listach, jeno się nie dały
rzeczy wpierw same złożyć.

BARZYKOWSKI.

Zawsze się nie dadzą;
tak zawsze opak idzie, co jeno wieść trzeba
ręką wprawną do dzieł, wojewódzką
— wtedy by rzeczy szły, ognisto, żwawo.

NIEMOJOWSKI.

Nie pierwszy raz już nad tą myślę sprawą;
— a pan senator mówi pyszno, okazale!
Doprawdy jesteś tęgo bystrym generale;
jeno, że bystrość twoja szwankuje na prymie,
w pierwszym zaraz akordzie, — wiesz, masz Waść olbrzymie
zdolności, zdatność, biegłość;  . . . . .znajdź nam jeno wodza!
Wodza takim żołnierzom, jak my politycy.
Czy to nie jest kryptogryf chwili.

BARZYKOWSKI.

Wodza! Zaiste, śmiały z pana dyplomata.
— Wodzowie się zmieniają u nas, jako lata
nadnilskie. Jednej pracy siewcy coraz nowe.
Co posiew zakiełkuje, już chwast z nim się splata.

NIEMOJOWSKI.

Pan też wskazywać chcesz zło, — ho, ho, jak surowe