Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


SYN GENDRE

O nic to ojcze, te mrozy,
jeno łzy te bratnie i siostrzane;
tych straszną, palącą ranę
czuję, —
ta rana wskroś duszę dojmuje
i jakby ukaźne łozy,
zabija, męczy, katuje.
Te łzy, które oni płaczą —
o patrzaj — na nich — przeklęli. — — —

POTOCKI

Odwrócili się odemnie Anieli.
O kędyż jasne słońce?
Kędyż skrzydeł ich przedsłanne gońce?
Ostała przy nas noc i pustość strachu.

PALLAS
(wchodzi)

Kto tu się skarży?

CHÓR POLEGŁYCH

To my.

PALLAS

Kto wy?

CHÓR POLEGŁYCH

Spętane lwy.

PALLAS

Czyją wy ujęci ręką?

CHÓR POLEGŁYCH

Męką.