Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Szopen a Naród.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rosły — „nie było — nie było, Polsko, dobrze Tobie — wszystko się prześniło, a Twe dzieci w grobie..."
I rozjęczały się pogrzebne dzwony, ale nie te, które, jak u Beethovena, u stóp Walhalli zwycięskiego bohatera uroczystą, namaszczoną powagą witały, ale te rozpaczne, te nieukojone, głuche i złowrogie, kiedy już się na trumnę sypią grudki z głuchym dudnieniem o kruche deski, zwala się z pod ciężkich łopat grabarzy czarna, krwią przesiąkła ziemia.
Niewidzialnemi strunami związało się niebo z ziemią, niewidzialne ręce płaczą na tej niebosiężnej harfie, szlochają i zawodzą płaczem onych córek jerozolimskich, którym Odkupiciel w pogardzie śmierci powiedział: Płaczcie nad sobą i dziećmi Waszemi, a nie nade mną — a one płaczą i zawodzą, niepomne, że głaz grobu się odwali, a On — Duch Narodu — zwycięski z grobu powstanie.