Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Dla szczęścia.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ZDŻARSKI. Zgadłeś!...
MLICKI. To tylko dlatego, że chciałem w tobie szatana ubezwładnić!
ZDŻARSKI. I to ci się nie udało?
MLICKI. Zdaje się, że nie.
ZDŻARSKI (naraz bardzo poważnie). Więc słuchaj. — Rób co chcesz, bądź szczęśliwy lub nieszczęśliwy, to mi wszystko jedno — ale jeżeli Helena w przystępie chwilowego szału położy koniec swemu biednemu życiu...
MLICKI (z tajoną wściekłością). To będzie tylko twoją winą! twoją! twoją! tyś ją wepchnął w wir tego szalonego strachu... tyś w niej przepaść roztworzył... przez całe dwa dni działałeś na nią, bo ci potrzeba śmierci Heli, by się na Oldze zemścić!...
ZDŻARSKI. To głupstwo, co mówisz! Jesteś zbyt rozdrażniony. Ale pamiętaj, jeżeli Helena sobie życie odbierze, a zrobi to z pewnością...
MLICKI (wybuchając dziko). Ty, ty wiesz to?...
ZDŻARSKI. Wiem... no! bądź zdrów, muszę iść!
MLICKI. Czekaj tylko — jeżeli więc — jeżeli — co potem?...
ZDŻARSKI. Potem? to już twoja rzecz.
MLICKI. A jeżeli i to przemogę...
ZDŻARSKI. Nie zdołasz.
MLICKI (z wściekłością). Przemogę.