Jużto bowiem od czasu wojny szwedzkiej „znienawidzono dyssydentów podwójnie, jako zdrajców i odszczepieńców. Odtąd i oni szukali poparcia za granicą i odtrącani powoli od wszelkich praw obywatelskich, przestawali być obywatelami i patryotami.“[1] Przedewszystkiém niecierpliwiły Polaków stosunki dyssydentów, mianowicie leszczyńskich, z dworem brandenburskim, który zawsze występował nieprzyjaźnie przeciw Polsce. Stądto skarżą się patroni kalwińscy w liście do elektora brandenburskiego z 2 Maja 1679 r. na przeciwników nieprzyjaźń i machinacye, uniewinniając się, że nie mogą pomimo przyrzeczenia puścić od siebie powołanego przez elektora do Szczecina seniora Hartmanna, gdyż tylko jego „powaga, pobożność, uczoność, zachowanie u dziedzica Leszna,“ zdołają zapewnić pokój dyssydentom, odjazd zaś jego mógłby wywołać wielkie zamięszanie.
Pomimo jednak niebezpieczeństw, o których wspominają w powyższym liście, wadzili się dyssydenci pomiędzy sobą. Konwokacya synodalna, zwołana do Leszna 1 Maja 1679 r. skarży się, że „a parte Lutherana w wielu rzeczach Contractowi uczynionemu contra itur, skąd różne inconvenientiae et injuriae nas spotykają.“ A gdy w r. 1680 przyszli pewnego razu lutrzy z krzyżem na cmentarz kalwiński, napisali manifestacyą przeciwko gminie i teologom luterskim w Lesznie 21 Września 1680 r. ze szlachty Aleksander z Bronikowa Bronikowski, Jan z Żychlina Żychliński, Michał z Karczewa Karczewski, Łukasz Gruszczyński, Mikołaj ze Skrzypna Twardowski, Andrzej Potworowski, Maciej Przystanowski, Łukasz Rozbicki, S. K. Zawadzki, Mikołaj Topczewski i Jan Gruszczyński.
W tym samym roku uchwaliła konwokacya w Lesznie „aby acta i conclusiones synodalne subsequentes sacramento silentii były obwarowane, żeby przez wyjawienie ich jakie się nam nie urodziło niebezpieczeństwo, osobliwie Negotium hoc Anglicum.“ Mowa tu o kolekcie w Anglii zbieranéj, dokąd miał się udać sam rektor szkoły leszczyńskiéj A. S. Hartmann i szukać „scopi consecutionem.“[2]