Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dalsze rozważanie estetycznego zadowolenia prowadzi do filozoficznej podstawy mojej teorji. W drugą stronę rozwija się mój system nie zahaczając o żadną metafizykę. Jakkolwiek zajmowałem się i psychologją, twórczości w związku z przemianami społecznemi (»Nowe formy w malarstwie« część IV), to jednak formy Nowej Sztuki są wyjaśnione u mnie w sferze czysto formalnej, jako konieczności kompozycyjne, a »deformacja« usprawiedliwiona jest również z tego punktu widzenia przez nowe możliwości »napięć kierunkowych«, bez niej nieosiągalnych. Twierdzę, że ogólna teorja Sztuki nie może być jako taka nigdy »przestarzała«. Może się tylko rozwijać. Jeśli się mówi, że czyjeś pojęcia są »puste« i »bezpłodne«, to trzeba to udowodnić. Inaczej mamy do czynienia z niesłychanie wygodnem apelowaniem do nieuctwa publiczności, w czem Wat schodzi się znowu w niesłychanie dziwny sposób z Grzymałą-Siedleckim. Dobrze — pojęcie Czystej Formy jest bezpłodne — ale w stosunku do czego? Do robienia pieniędzy, hodowania byków, czy kwestji higjeny? Jest o tyle płodne, że w rozwinięciu dalszem pozwala mówić o formalnej stronie dzieł Sztuki. A z chwilą, kiedy krytycy zaczną tę właśnie stronę rozważać, może i poziom estetyczny publiczności będzie się mógł wtedy podnieść. Udowodniłem już, czemu pojęcie »wielości rzeczywistości« jest właśnie bezpłodne, ale udowodniłem to, a nie wypowiadałem gołosłownych frazesów. Dalsze wywody Wata, które są śmieszną karykaturą zarzutów Chwistka, polegają na zupełnem nieoddzieleniu 3 kwestji, które w moich pracach traktuję: a) psychologicznej strony twórczości w związku z środowiskiem i epoką, b) filozoficznej podstawy mojej teorji Sztuki i c) samej teorji Czystej Formy jako takiej. Co wolno Chwistkowi, tego nic wolno Watowi. Co wolno tym, którzy posiadają własne koncepcje z trudem zdo-