Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

towanie pancernika, ale tego nawet żaden prestidigitator nie potrafi. Pewien Litwin zapytany o to, jak mu się podobał Wezuwiusz, odrzekł: »ta cóż — kamień już widziałem — ogień też widziałem — cóści ubujętne«. A jednak Wezuwiusz »powinien« być czemś niezwykłem dla Litwina. Litwin — to Breiter, Wezuwiusz — to moja sztuka. Wydaje mi się, że niezwykłe są tylko wartości formalne, pojawiające się po raz pierwszy. Ale gadaj że tu ze ślepym o kolorach — Breiter utożsamia Formę na scenie z logiką życiową. W porównaniu poprzedniem jedna jest nieścisłość. Wezuwiusz ogląda codzień tysiące ludzi w Neapolu — mojej sztuki nie widziałem po napisaniu nawet ja — na to trzeba było doskonałej reżyserji Borowskiego i Iwaszkiewicza, świetnej gry aktorów, no i odrobiny odwagi ze strony Szyfmana. Nie mówię o kostjumach i dekoracji, w czem pominięto moje wymagania zupełnie i zrobiono jakiś kącik 3 kl. z Caligariego. Elementy są zawsze stare — absolutnie nowych elementów być nie może. O ile teatr będzie teatrem, zawsze na tle obrazów będą ruszać się w nim i mówić jakieś stwory (ludzie czy nie-ludzie —— wszystko jedno). Chodzi o to czy kombinacja elementów jest wynikiem realislycznego opracowywania życiowego tematu, czy też wynika z konsolidacji mgławicy formalnej — chodzi o proporcję danych w stworzonym dziele, a nietylko o intencję autora, która może być dla wyniku ostatecznego zupełnie nieistotna.
Powtarzam: można Bacha zagrać sentymentalnie, można na obraz Boticellego patrzeć, szukając tylko przedmiotów, można z Szekspira zrobić naturalistyczne przedstawienie i zepsuć w tych trzech wypadkach istotę dzieł tych mistrzów, zwracając uwagę na konieczne, a nieistotne, ich wartości życiowe. Ale nie da się tak zagrać sentymentalnej arji włoskiej, aby stała się ona dziełem Czystej Muzyki, nie da się tak obwieść