Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

hetytka, podziwiająca jakieś bóstwo swojej religji. Hela modliła się po raz pierwszy do katolickiego Boga, dziękując Mu za uratowanie życia, żałując za grzechy i przyrzekając poprawę.
— Zawołaj ojca! — przerwał jej brutalnie ksiądz Hieronim. Hela ocknęła się, ale była jakby pół-przytomna. Zadzwoniła, wydała rozkazy, rozradowanej mimo wszystko nawróceniem, Józi Figoń i położyła się napowrót do łóżka. Trwało milczenie, przerywane tylko szelestem skręcającego i rozkręcającego się brazylijskiego czerwonego węża, w klatce z różowego kryształu, stojącej pod oknem. Ksiądz Hieronim modlił się cicho, nieruchomy, podobny jakiejś odwiecznej mumji. Hela była jak martwa, pogrążona w niemym zachwycie, graniczącym z zupełnem ogłupieniem. „Katoliczką dobrą to ty będziesz, ale chrześcijanką nie“, pomyślał leniwie Wyprztyk. Głodny wąż zaczął pukać miarowo głową w szybę, domagając się pożywienia. Nagle rozległ się potęgujący się odgłos odmykanych jednych po drugich kilku drzwi i semicki Książę Ciemności, czy też król asyryjski, w złocistej z fijoletem piżamie, stanął na progu sypialni, łyskając niespokojnie oczami, podobnemi do gałek z agatu.
— Czy już po wszystkiem? — spytał gwałtownie. — Za pół godziny mam konferencję z przedstawicielami amerykańskiego trustu armatniego. Ani chwili czasu nie mam do stracenia.
— Ojcze — błagalnym tonem zwróciła się Hela do Wyprztyka. — Ochrzcij nas teraz oboje, tak poprostu, z wody, bez żadnych ceremonji. Ja chcę już być poza tem, chcę być inna. Ja wierzę teraz w sakrament i potrzebuję go.
— Tak, księże Hieronimie — potwierdził Belzebub. — Ja się też boję tych ceremonji.
— To was i tak nie minie. Ale ta myśl jest dobra. — Ja cię rozumiem — rzekł do Heli — i dlatego