Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Boga w Trójcy Świętej Jedynego! — zakrzyknął głosem prawdziwie natchnionym ksiądz Hieronim. Schował browning do tylnej kieszeni od spodni zakasując przy tem sutannę w zabawny sposób. I mimo, że był w tej chwili trochę śmieszny, Hela wyskoczyła z łóżka i padła przed nim na kolana, wyciągając przed siebie ręce w niemem błaganiu. Znowu, na wiele lat może, złamała obca siła jej najistotniejszą pokusę. A może naprawdę czekało ją inne życie, któremby się nasycić mogła? Tylko nawrócić się jaknajprędzej, odbyć pokutę, być już „tam“, a nie czekać wiecznie. Prosto z „huraganu śmierci“ spadła w jakiś spokojny, zaciszny kącik. Nie wiadomo czemu właśnie w tej chwili przypomniało się jej lewantyńskie wybrzeże: zachód słońca po deszczu i pociąg, wpadający w czarne czeluście tuneli i wypadający z nich na cudownie piękny, minjaturowy świat, mieniący się przepychem wypłowiałej czerwieni, ciemnej, lśniącej, jakby lakierowanej zieloności i fijoletu w cienistych gąszczach. I zapach, jakby przypalonej migdałowej leguminy, zapach gałązek figowych, zaplątanych do wieczornych ognisk. Ze straszną żądzą życia, z wstrętną, mdłą słodyczą w sercu, z żalem za wszystkie popełnione „zbrodeńki“, wobec siebie i innych, (dlatego, że małe, właśnie dlatego było tak wstrętnie dobrze — co za szczęście że nie było gorszych), z ochotą na pokutę w miarę srogą i z dzikim apetytem na samą siebie w tej pokucie i przebaczeniu (tylko jakieś ciastka w dzieciństwie mogły tak smakować), pochyliła się Hela przed wzburzonym Wyprztykiem, oszukana przez siebie, nieświadoma swej własnej nędzy. Wszystko to wogóle było z jej strony jednem wielkiem histerycznem kłamstwem: nudziła się i nie miała odpowiedniego kochanka.
— Łaski, ojcze. Ja chcę się wyspowiadać, zaraz tutaj. Inaczej wszystko przejdzie. Zaklinam na wszystko.