Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zabiłem Księżnę Panią: leży w dużym salonie na pierwszem piętrze, tam gdzie pani Bazakbalowa — rzekł spokojnie Azalin, odsuwając natarczywego staruszka. Ten popędził dalej.
Sędzia przyjął wiadomość bez drgnienia. Kazał natychmiast aresztować księcia, którego, ubranego w cudne futro z nowo-kinłandzkich berberów, odstawiono do aresztów gminnych. Tam też, zupełnie stężały w katatonicznym ataku, książę, kompletnie zresztą przytomny, dowiedział się, że Hela, z przestrzelonym szczytem lewego płuca żyje i prawdopodobnie żyć będzie. I nagle wyprężone jego ciało wróciło do stanu normalnego, a zdrowa myśl muzyczna przebiła zwały skamieniałych bolesnych uczuć. „A więc będziemy żyć oboje i jeszcze kiedyś spotkamy się. W tem jest szczęście. A tymczasem do roboty.“ Kazał sobie przynieść duży stół, rozłożył papier nutowy i zaczął pisać. Nazajutrz rano odwiedził go Ziezio. Zajrzawszy w nuty mistrz nie mógł wstrzymać pewnego odruchu niechęci, który z radością zauważył książę: za szybkie postępy robił jego pupil. Trzeba będzie mianować go oficjalnym następcą i usunąć się przy pomocy apotransforminy w zaświaty, przed zejściem do szpitala warjatów. Tylko jak wiedzieć kiedy? Ale tego nie powiedział Ziezio Azalinowi. Rozmawiali jedynie o Heli... (Czuła się świetnie. Atanazy pilnował jej fizycznie — ona jego — moralnie. Tylko płakał teraz ciągle, a chwilami wył.) Prepudrech ucieszył się tą wieścią — bardzo żałował biednej Zosi, tak samo jak i Łohoyski. Trudno — niech wyje ten drań — inaczej nie nazywał teraz Atanazego — musi być ukarany. Inaczej nie byłoby sprawiedliwości na świecie. Przyjaźń była wyczerpana. Naiwny Prepudrech nie wyobrażał sobie świata bez sprawiedliwości, nawet tej, bez żadnych zaświatowych sankcji. Teraz dopiero przekonał się jak nikłym jednak był jego katolicyzm, podtrzymywany w okresie pokuty